Prośba po polsku kontra prośba po angielsku

Brytyjczycy są bardzo uprzejmi – zapewne każdy z Was wiele razy słyszał tę opinię. Ową uprzejmość zauważymy np. w sposobie komunikacji. Czym więc wyróżnia się sposób mówienia Anglików? Zacznijmy od tego, jak formuują oni prośbę.

Pierwsze, co przychodzi do głowy każdemu, kto uczył się języka angielskiego, to zawsze pamiętać o słowie “proszę”. Druga cecha, jaką szybko dostrzeżemy w trakcie nauki języka, to to że brytyjskie prośby są zazwyczaj bardziej rozbudowane. W Polsce do członka rodziny, albo do osoby, z którą się dobrze znamy, można nawet powiedzieć krótkie „Zamknij drzwi” (oczywiście przyjaznym głosem i z uśmiechem na twarzy). Ale to samo zdanie wypowiedziane nawet najsłodszym głosem i z najszerszym uśmiechem, w Wielkiej Brytanii będzie odebrane jako nieuprzejme. Nasze „Zamknij drzwi” to po angielsku „Czy mógłbyś zamknąć drzwi, proszę? / Could you close the door, please?”.

Przyznam się, że ten element nauki języka był dla mnie bardzo trudny do opanowania. Długo odbierałam angielskie prośby jako przesadnie długie. Z czasem jednak stały się one dla mnie naturalne. Jednak, kiedy przebywałam na urlopie w Polsce, to zawsze w pierwszych dniach zaskakiwała mnie polska bezpośredniość; np. pani ekspedientka w sklepie od razu podaje cenę do zapłacania, bez zagadania o pogodzie, czy zapytania się, czy mam dobry dzień.

Po pewnym czasie zaczęłam swobodnie funkcjonować i w naszym, polskim, bezpośrednim sposobie komunikacji, i w brytyjskiej długo-zdaniowej uprzejmości. I kiedy już myślałam, że mam wszystko pod kontrolą, jedna osoba zakłóciła mi ten stan rzeczy. Otóż w mojej pracy zatrudniono bezpośrednią „kawa na ławę” Brytyjkę. I powiem Wam, że długo nie mogłam się do niej przyzwyczaić. Ta kombinacja – bezpośrednio i po angielsku zupełnie mi nie pasowała. Po prostu momentami odbierałam tę panią jako nieuprzejmą. Ale to doświadczenie dało mi dużo do myślenia – zaczęłam się mocno zastanawiać nad tym, czy aby tak właśnie my nie jesteśmy odbierani.

I często niestety jesteśmy. Ale z czego to wynika? Dr Joerg Zinken, psycholog z uniwersytetu w Portsmouth, przez dwa lata obserwował sposób komunikacji w polskich, brytyjskich i mieszanych rodzinach. (Tak na marginesie sprawa jest poważna, ponieważ dostał na badania grant w wysokości 70 000 funtów!) Co się okazało? Otóż nasz bezpośredni sposób wyrażania prośby („Zamknij drzwi”) wskazuje, że mamy z daną osobą dobrą relację, wiemy, że od razu zrobi to, o co zapytamy. Ale „Zamknij drzwi / Close the door” będzie brzmiało dla Anglika jak rozkaz. Brytyjczyk jest przyzwyczajony do tego, że ma wybór, czyli zamknięcie drzwi to była jego/jej decyzja, a nie wykonanie polecenia. No i stąd mamy „Could you close the door, please? / Czy mógłbyś zamknąć drzwi, proszę?”.

Jest jeszcze jedna rzecz, którą trzeba mieć na uwadze w rozmowie. Jeśli do kogoś piszemy albo dzwonimy, to nie powinniśmy od razu zaczynać od polecenia, czy prośby, tylko ładnie jest zastosować tzw. „small talk”. W praktyce – np. zapytać, jak komuś minął weekend, czy wszystko w porządku, a jeśli znamy rozmówcę lepiej to np. zapytać czy dziecko wyzdrowiało z grypy, bo dana osoba cały tydzień tym się zamartwiała. Tworzymy wtedy dobrą atmosferę i budujemy pozytywną relację. „Small talk” napotkamy codziennie i dosłownie wszędzie – w banku, w sklepie, w pracy, na klatce schodowej, kiedy spotykamy sąsiada. Jest to umiejętność, którą warto opanować.

Brytyjskiej uprzejmości jest się trudno nauczyć, ale bycie jej obiektem jest bardzo przyjemnym doświadczeniem.

 

Strefa Kujona:

small talk [wymowa: ˈsmɔːl ˌtɔːk], rzeczownik, znaczenie:
– pogawędka, uprzejma rozmowa na tematy codzienne (np. pogoda) i mało istotne, szczególnie między osobami, które się słabo znają

 

Materiały źródłowe:

 

Zdjęcie wykonał Oliver Hale, a można je znaleźć na portalu Unsplash.

Przedziwne dzieje słowa gay

Słownik etymologiczny podaje, że słowo „gay” istniało już w średniowieczu. Wówczas tłumaczylibyśmy je na: radosny, wesoły, beztroski (o osobach), błyszczący, jasny, bogaty (o rzeczach).

W XVI wieku wyraz ten w niektórych kontekstach zaczął oznaczać: hedonistyczny, frywolny. Później to znaczenie się wzmocniło i wskazywało już na rozwiązłość; stąd np. gay woman to była prostytutka, gay man – kobieciarz, gay house – dom publiczny.

Na początku XX wieku „gay” w obecnym znaczeniu pojawił się najpierw w slangu osób homoseksualnych, jako zamiennik na istniejące już homosexual. Homosexuality wówczas było nazwą zaburzenia psychicznego (tak to wówczas kwalifikowano), które objawiało się pociągiem seksualnym do osób tej samej płci. Powstały przepisy karzące za utrzymywanie relacji seksualnych między mężczyznami. Zostały one zniesione dopiero w 1967 r. dla Anglii, w 1980 dla Szkocji i w 1982 dla Irlandii Północnej. Przez wiele lat homoseksualni mężczyźni (bo kontakty homoseksualne między kobietami nigdy nie były penalizowane) nie mogli jawnie nawiązywać relacji, ani przyznawać się do swoich skłonności. Potrzeba stała się matką wynalazków – w tymże środowisku posługiwano się Polari – slangową gwarą, w której niektóre wyrazy miały podwójne znaczenie; i np. gay man dla osoby niewtajemniczonej oznaczał tylko wesołego mężczyznę, dla wtajemniczonej – homoseksualistę. Z czasem Polari stracił na popularności, natomiast słowo gay w znaczeniu „homoseksualny” przenikło do codziennej angielszczyzny. Obecnie większość osób kojarzy je tylko z tym.

Jednak to jeszcze nie koniec dziwnych losów tego słowa. W młodzieżowym slangu używa się słowa „gay” w znaczeniu: nudny, niemodny, nieatrakcyjny. Niektóre słowniki podają, że to znaczenie wyewoluowało niezależnie od znaczenia homoseksualny, inne, że tak nie jest. Wielu uważa, że używanie tego słowa w tym negatywnym, obraźliwym znaczeniu jest szkodliwe dla osób, które identyfikują się jako osoby homoseksualne (czyli gay). Sprawę komplikuje fakt, że jest to obecnie najpopularniejsze obraźliwe słowo używane przez nastolatków.

DODATEK
Co oznacza „gaiety” i „gaily” jeszcze idzie się domyślić, ale „naff”?! A jest to bardzo popularne słowo w Wielkiej Brytanii. Jeśli chcesz się dowiedzieć, co oznacza, zajrzyj tutaj.

 

Strefa Kujona:

gay (synonim: homosexual) [wymowa: ɡeɪ], rzeczownik, znaczenie:
– osoba (szczególnie często używa się tego słowa w stosunku do mężczyzn), którą pociągają osoby tej samej płci, co on/ona; gej, lesbijka, osoba homoseksualna

gay, przymiotnik, znaczenie:
– (synonim: homosexual) mający/ca pociąg do osób tej samej płci, co on / ona; homoseksualny
– (staromodnie) szczęśliwy, wesoły
– (staromodnie) (o miejscu) jasne, ciekawe, atrakcyjne
– (staromodnie) kolorowy, żywy
– (młodzieżowy slang, obraźliwie) nudny, niemodny, nieatrakcyjny; lipny, do bani

 

Materiały źródłowe:

słówka

inne

W trakcie pisania wciąż natrafiam na coraz to nowe informacje nt. interesującego mnie tematu. Pomyślałam sobie, że może kogoś z Was też interesuje jakiś aspekt tego tekstu i chciałby/chciałaby dowiedzieć się więcej. Starałam się umieścić materiały, które uznałam za szczególnie ciekawe. Większość z nich jest tylko po angielsku, hasła z Wikipedii zazwyczaj są przetłumaczone na język polski, ale ich polskie wersje są często znacznie okrojone.

Zdjęcie pochodzi z portalu Unsplash, a jego twórcą jest Jordan McDonald.

Rojalsi i tantiemy

W poprzednim wpisie dzieliłam się z Wami moim zdziwieniem nad popularnością słowa „lockdown”. Niektórzy z nas bardzo nie lubią anglicyzmów i ciągłe używanie zapożyczeń jest dla nich niechlujstwem, ale po części tak właśnie ewoluuje język.

Portale plotkarskie są miejscem, gdzie można wręcz dostać wysypki od patrzenia na ów niedbały styl pisania, jaki prezentują tamtejsi redaktorzy. Dla mnie osobiście są one bardzo ciekawe, moim zdaniem są one „Dzikim Zachodem” języka polskiego – słowa, które tam buszują po artykułach prawdopodobnie któregoś dnia będą używane w oficjalnej polszczyźnie. Jednym z ich jest rojal (od angielskiego „royal” – członek rodziny królewskiej). Jak niezmiernie ekonomiczny jest język angielski!

Do Royals zaliczamy królową oraz jej najbliższą rodzinę. Królową można trochę porównać do prezydenta, ponieważ pełni funkcję reprezentacyjną, jest zwierzchnikiem sił zbrojnych oraz mianuje premiera. Z drugiej jednak strony mamy ten obraz królowej, jaki pamiętamy z historycznych książek – królowa nosi koronę, mieszka w zamku, jeździ karetą (wprawdzie rzadko, bo tylko w czasie wielkich uroczystości). Każda moneta, każdy banknot (angielski, bo już nie szkocki) oraz każdy znaczek ma jej podobiznę (przynajmniej taką malutką, w rogu). Królowa jest także zwierzchniczką Kościoła anglikańskiego (tak jest od czasu Henryka VIII, który ogłosił się jego głową po tym, jak papież odmówił mu rozwodu z Katarzyną Aragońską).

„Royal” może być także przymiotnikiem i znajdziemy go w nazwach wielu instytucji; np. Royal Mail (odpowiednik Poczty Polskiej), Royal Mint (Mennicy Polskiej), Royal Air Force (Sił Powietrznych), Royal Navy (Marynarki Wojennej).

Przymiotnikroyal” przetłumaczymy na: królewski (w sensie należący, bądź związany z królem, królową albo z kimś z ich rodziny). Ma on jeszcze jedno znaczenie, które przetłumaczymy także na „królewski”, ale w sensie: doskonały, znakomity, wspaniały; np. It was a royal dinner / To był wspaniały obiad. Ów zachwyt można wyrazić w jeszcze inny sposób: The dinner was literally fit for Royalty / Obiad był dosłownie godny rodziny królewskiej.

W mowie potocznej „royalty” jest określeniem rodzin np. aktorów (The Baldwins are Hollywood royalty), muzyków (The Jacksons are music royalty), gwiazd reality TV (The Kardashians are reality TV royalty), w których wielu członków tych rodzin jest znanych; albo pojedynczych osób bardzo znanych w jakiejś dziedzinie rozrywki (Madonna has been pop royalty since the 80’s / Madonna jest pop royalty od lat 80tych).

„Royalty” to także tantiema, czyli opłata za wykorzystanie czyjegoś pomysłu, książki, bądź utworu muzycznego. Dawniej „royalty” był nazwą opłaty za prawo wydobywania złota i srebra z kopalni (przez wieki w Wielkiej Brytanii kopalnie srebra i złota były własnością monarchów).

Czasy się zmieniają, a wraz z nimi to, co nazywamy royalty.

 

Strefa Kujona:

royal [wymowa: ˈrɔɪ.əl], rzeczownik (mowa potoczna), znaczenie:
– członek rodziny królewskiej

royal, przymiotnik, znaczenie:
– królewski (należący, bądź związany z królem, królową albo z kimś z ich rodziny)
– doskonały, znakomity, „godny króla / królowej”

royalty [wymowa:ˈrɔɪ.əl.ti], rzeczownik, znaczenie:
– osoby, które należą do rodziny króla i królowej; rodzina królewska
– tantiema (rodzaj wynagrodzenia pisarzy, wynalazców, właścicieli nieruchomości itp. naliczany w każdym przypadku, kiedy ich książka, urządzenie, posiadłość itd. jest kupowana albo używana przez innych)

royalist [wymowa: ˈrɔɪ.ə.lɪst], rzeczownik, znaczenie:
– rojalista (osoba, która popiera urzędującego króla (bądź królową) oraz uważa, że król (bądź królowa) powinni sprawować władzę w państwie)

 

Materiały źródłowe (słówka):

 

Zdjęcie wykonał Public Co, a jego pozostałe prace można podziwiać na Pixabay.

Historia pewnego kota / A story of a cat

Wczesną wiosną 2007 roku James Bowen wracał do swojego mieszkania w północnym Londynie, kiedy zobaczył na klatce dwa świecące punkciki. Kiedy przyjrzał się im bliżej – okazało się, że należą one do rudego kota, który siedział na wycieraczce przed jednym z mieszkań. Kot był głodny i zaniedbany. James postanowił się nim zaopiekować, mimo że sam był w trudnej sytuacji – właśnie wychodził z nałogu narkotykowego.

James w owym czasie dorabiał jako uliczny muzyk. Kot, który otrzymał imię Bob, nie lubił kiedy pan znikał z domu i któregoś razu zdecydował, że będzie mu towarzyszyć. I tak stał się sensacją w Londynie: ludzie zaczęli specjalnie jeździć w tę część miasta, żeby zobaczyć owego niezwykłego kota, kręcono filmiki, które później umieszczano na YouTube, przynoszono Bobowi smakołyki, a starsze panie dziergały kotu szaliczki (nie kłamię – sami sprawdźcie). James opisał swoją historię w książce „A Street Cat Named Bob” (w Polsce wydana pod tytułem „Kot Bob i ja”), a w 2016 do kin wszedł film inspirowany ową historią (pod takim samym tytułem, jak książka).

Kiedy James spotkał owego kota, to wywnioskował, że musi on być „a stray”. „A stray” przetłumaczymy jako: zwierzę domowe, które albo nie ma domu, albo się zagubiło i nie może odnaleźć domu (przybłęda, bezpańskie zwierzę). Natomiast czasownik to stray, oznacza: podróżować wzdłuż trasy, która nie jest tą oryginalną, ustaloną trasą; albo przejść, przesunąć się z ograniczonej przestrzeni / opuścić dany, ustalony rejon. Jakby dalej rozwinąć jego znaczenie to obejmuje ono również: zbłąkać się, zagubić, być nie tam, gdzie być się powinno i często (z tego powodu) być w tarapatach. Jest jeszcze przymiotnik stray, który będzie nazwaniem rzeczowników, które się zagubiły (a stray sock / skarpetka bez pary), polazły tam, gdzie nie powinny (a stray bullet / zbłąkany pocisk), którym można nazwać zabrudzenia np. z farby na szybie, bo zbłądziły w trakcie malowania (a few stray spots of paint / kilka kropek z farby) i oczywiście określić bezpańskie zwierzęta (a stray cat / bezdomny kot). Słownik podaje dokładną definicję przymiotnika stray jako: rzeczy, które oddaliły się od podobnych do siebie rzeczy i nie są w miejscu, gdzie się ich oczekuje albo gdzie być powinny.

W książce było zdanie, które mnie bardzo zdziwiło: As I moved in and got a good look I could tell he was a tom, a male. Aż w oczy kole, nie dość, że Tom jest napisany z małej litery, to jeszcze jest przed nim zaimek nieokreślony „a”, którego nie stawia się przecież przed imionami. Ale nie jest to błąd. W Wielkiej Brytanii „tom” oznacza to samo, co „kocur”. A nazwa ta pochodzi od kocura Toma, bohatera książki z XVIII w. „The Life and Adventures of a Cat”. Tak więc owo zdanie należy przetłumaczyć: Kiedy zbliżyłem się i przyjrzałem dokładniej, byłem w stanie stwierdzić, że on był kocurem, samcem.
 

Strefa Kujona:

stray [wymowa: streɪ], rzeczownik, znaczenie:
– zwierzę domowe, które albo nie ma domu, albo się zagubiło i nie może odnaleźć domu (przybłęda, bezpańskie zwierzę)

stray, czasownik, znaczenie:
– podróżować wzdłuż trasy, która nie jest tą oryginalną, ustaloną trasą; albo przejść, przesunąć się z ograniczonej przestrzeni / opuścić dany, ustalony rejon (zbłąkać się, zgubić się, błądzić)
– zacząć myśleć lub mówić o zupełnie innej rzeczy, niż ta, której powinno się poświęcać uwagę; zgubić wątek, odbiegać od tematu

stray, przymiotnik, znaczenie:
– rzeczy, które oddaliły się od podobnych do siebie rzeczy i nie są w miejscu, gdzie się ich oczekuje albo gdzie być powinny

tom [wymowa: tɒm], tomcat [wymowa: ˈtɒm.kæt], rzeczownik, znaczenie:
– kocur, samiec kota

 

Materiały źródłowe (słówka):

 

Obrazek pochodzi ze strony dziennika The Guardian.

Nauka języka a malowanie ścian

Jest piękny początek wiosny. Ja siedzę w samochodzie i czekam na kierowcę. Radio, nastawione na lokalną rozgłośnię, podaje wiadomości, a po ich skończeniu puszcza piosenkę „Jolene” Dolly Parton. I wtedy następuje ten magiczny moment – rozumiem, o czym ona śpiewa!

Niewidzialna ściana

Często, kiedy rozmawiam po polsku wśród ludzi, którzy nie znają tego języka, mam wrażenie, że rośnie wokół mnie i mojego rozmówcy niewidzialna ściana, przez którą pozostali uczestnicy nie mogą się przebić. Jest to dziwne uczucie. Być może osoby, które wychowały się w wielokulturowym kraju, nie doświadczają takiej wizualizacji. W końcu jest to dla nich normalne, że czasem obok siebie pracują, czy podróżują osoby, które posługują się dwoma tak różnymi językami, że żadna ze stron nie jest w stanie wychwycić nawet jednego zrozumiałego słowa.

Ja „Jolene” znałam od wielu lat, lubiłam tę melodię i nawet wiedziałam, jak wygląda Dolly Parton. Jednak dopiero tego wiosennego dnia zrozumiałam słowa i szklana ściana pękła.

Nauka języka przypomina rysowanie po ścianie

Nauka języka przypomina trochę malowanie ściany w niestandardowy sposób. Otóż celem jest, żeby ściana była (dajmy na to) cała niebieska. Najpierw malujemy pojedyncze kropki tu i tam [to jest etap, kiedy uczymy się a to trochę kolorów po angielsku, a to liczyć od 1 do 20, paru zawodów i (oczywiście) zwrotów grzecznościowych]. W tym momencie jeszcze nic nie jesteśmy w stanie powiedzieć po angielsku – nasza ściana wciąż jest jeszcze biała.

Później łączymy te kropki kilkoma cienkimi (niebieskimi oczywiście) liniami. Na tym etapie poznajemy pierwsze czasowniki i jesteśmy w stanie konstruować proste zdania. Już coś można rzec po angielsku!

Następnie zachodzi żmudna nauka gramatyki i słówek. Coraz więcej można powiedzieć i coraz bardziej poprawnie gramatycznie. Kropki na ścianie się poszerzają i wzrasta liczba linii je łączących. Jest coraz bardziej niebiesko.

I mniej więcej wtedy następuje ten magiczny etap, kiedy zaczynamy rozumieć (np. słowa dobrze znanych piosenek). Łapiemy się na takich momentach, że zapominamy, że angielski nie jest naszym rodzimym językiem. Jest to niesamowicie satysfakcjonujące uczucie.

 

Zdjęcie wykonał David Pisnoy.